2024-04-19

(45) Niedokończone opowieści...


W POPRZEDNICH ODCINKACH:

Dawno temu apokaliptyczny kataklizm unicestwił sławny Bukkakeland. Jedynie w ruinach prowincjonalnej Buki tlił się nadal mizerny płomyk życia, podsycany przez ostatnich Bukkakelendrów, którzy pragnęli już tylko w ciszy i spokoju doczekać na starych śmieciach ostatnich dni żywota. Aliści pubem "Pod obwisłym napletkiem”, głównym miejscem zgromadzeń tubylców, wstrząsnął właśnie niezwyczajny wypadek: ktoś ukradł zieloną silikonową żabkę, ukochaną maskotkę Walpurga, zwaną przezeń pieszczotliwie Żappką. Dzielny Marcin, urodzony Hercules Poirot, nie mógł pozostać obojętny wobec takiej zbrodni i sporządziwszy listę podejrzanych, w towarzystwie dwóch równie urodziwych, jak obrotnych pomocników, Chafrego i Natiego, zabrał się niespiesznie, acz z zapałem do śledztwa, które rychło zaczęło przynosić pierwsze rezultaty. Z listy trzynastu nazwisk wyeliminowano jednego podejrzanego, a Nathi był na dobrej drodze do eliminacji kolejnych. Niestety. 
Chafre, rozdarty między obowiązkami detektywa, a odpowiedzialnego dilfa, uległ świeżemu ojcostwo i aktualnie na zapleczu kuchni planował drastyczne, acz niebywale skuteczne rozwiązywać problem nie panującego nad popędami zboczeńca. A wyprawa Nathiego skończyła się dość niefortunnie. Obezwładniony i ogłuszony czekał właśnie rozciągnięty na tapczanie na ostateczne pohańbienie, a może i coś gorszego, gdy nagle...

LXV

- A cóż to? - rozległ się od okna wesoły głos Doriana_Graya. - Bawicie się beze mnie? Dajcie chociaż popatrzeć seniorowi, który w młodości też miał nieźle wyposażoną piwniczkę i z niejednym twinkiem spędził w niej miłe długie godziny.

Zamaskowani napastnicy zamarli w bezruchu, nie zdążywszy nawet ściągnąć Nathiemu do końca spodni, a później odwrócili się powoli i runęli do błyskawicznej ucieczki, zostawiając Doriana w całkowitym osłupieniu. W osłupieniu powoli przechodzącym w zrozumienie, gdy zaczął dostrzegać szczegóły zniszczeń w apartamencie Hermesa. I że Nathi oddycha wprawdzie miarowo, ale jest ewidentnie nieprzytomny.

- Bydlęta! - ryknął rozjuszony Dorian i ruszył w pogoń za osobnikami, którzy jak teraz dobrze poznawał, na pewno nie są Hermesem i U_kejem. - Zwyrodnialcy! Bestie! Degeneraci!

Niestety Atletyczny i Drobny mieli nad Dorianem sporą przewagę, pokonali już prawie całą długość placu (bardziej łąki niż trawnika) przed głównym korpusem stajni i za chwile mogli zniknąć za lewym skrzydłem budowli, a później w lesie, który wąską odnogą dochodził pod sam budynek opuszczonej kuźni, w której Shane aktualnie urządzał saunę.

- Szumowiny! Wykolejeńcy! Szubrawcy! - krzyczał przeraźliwie Dorian, a widząc już, że nie ma szans na samodzielne dogonienie zamaskowanych zbirów uciekł się do najskuteczniejszego w takich wypadkach wezwania.

- Pożar! - zaczął krzyczeć jeszcze donośniej, choć dostawał już zadyszki i ciężko mu było złapać oddech. - Ludzie! Pali się! Pożar! Pożar!

To od razu wzbudziło pożądaną reakcję i czujni Bukkakelendrzy, którzy byli akurat obecni w swych apartamentach, pojawili się we francuskich oknach: Bolevich, osłaniający nagość cienką matą, Żmij w neonowo zielonych slipach, przerażony Mike z pękiem kluczy, Czarek z otwartą książką, Radek z różową butelką rozpylacza perfum w dłoni…

- Gońcie zbrodniarzy! - zakasłał zdyszany Dorian. - Bydlaki chciały skrzywdzić Nathiego!

Tłum zaniepokojonych obywateli w lot pojął przekaz i przyłączył się do pogoni. Niestety napastnicy właśnie zniknęli za rogiem pubu "Pod obwisłym napletkiem”, który, że przypomnę, zajmował dawny budynek maneżowni w lewym skrzydle stajennego kompleksu.

- Przepadło! - jęknął zgnębiony Dorian. - Uszły bydlaki! Już ich nie dopadniemy.

Ale nie przerwał pościgu, albowiem contra spem spero, jak pisała Poetka, którą wielbił:
Przeciw nadziei, co stoi na chmurze
Łez, prędkim wichrom rzuciwszy kotwicę,
I obrócony wzrok trzyma na burze
I nawałnice...
W niezgasłe gwiazdy ufam wśród zawiei
Przeciw nadziei.

CDN
(być może)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz