Trasa Parady Równości (opcja niemiecka):
2024-06-14
(15.06.2024) Parada Równości
2024-06-13
Wywiad z ex Ojcem Dyrektorem
2024-06-10
św. Sebastian
Detale:
2024-06-09
(08.06.2024) Parada Równości
Podczas Parady policja ledwo powstrzymała Babcię Kasię przed absolutnym zdemolowaniem homofobusa Fundacji Pro
2024-06-08
(08.06.2024) Parada Równości
Raz jeszcze dziękujemy każdej osobie uczestniczącej 💖 Dumnie i pierwszy raz całkowicie po prawej stronie Wisły w ok. 300 osób głośno wykrzyczeliśmy nasze żądania! 🩵🩷🤍🤎🖤❤️🧡💛💚💙💜
2024-06-05
Tęczowy czerwiec
2024-06-01
Henry Scott Tuke, The Green Waterways
This is a reproduction of “The Green Waterways” of 1926 by Henry Scott Tuke. Tuke's abiding love was the sea. He was sixty-eight years old when he created this masterpiece. He was a member of the Royal Academy having been born in 1858 York from whence he moved when he was sixteen and entered the Slade School of Art. He traveled to Italy six years later and between 1881 and 1883 he lived in Paris where he studied under Jean-Paul Laurens and met John Singer Sargent. During this time he met Oscar Wilde and John Addington Symonds. He began his painting in Cornwall in 1883 and his fame gradually grew. In 1914 he was elected to the Royal Academy of Arts having established himself as an independent artist who could afford to work in France, Italy and the West Indies. Tuke died in Falmouth, Cornwall at the age of seventy. This painting is an oil on canvas and measures 122 by 112 centimeters. It is in the Grundy Art Gallery in Blackpool, England.
https://troy-caperton.pixels.com/featured/the-green-waterways-henry-scott-tuke.html
2024-05-23
(48) Niedokończone opowieści...
2024-05-07
Parada Równości 2024
Do Parady coraz bliżej a sytuacja bez zmian, nadal średnio ciekawa:
2024-05-03
Notatki do kalendarium
Kwiecień 2024
Po dramatycznej eutanazji robiącego za admina od spraw technicznych marega (aka Leo) dostaliśmy w prezencie tydzień na uspokojenie i wyciszenie emocji.
19-25 Fatal error i brak dostępu do forum.
Jordi od razu skorzystał z okazji i założył przytułek dla spragnionych forumowania na Discordzie. Frekwencja i poziom dyskusji jasno pokazały, że brak już w nas żywotności, zapału, sił witalnych. Forum wykorzystało swoje trzy razy i czwarty raz raczej już się z popiołów nie odrodzi.
Urobek trzydziestu dni to jakieś dwa tysiące czterysta postów.
• • • • • • • • •
Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Dyskusyjne nowości miesiąca:
- Wiadomości mniej lub bardziej historyczne
- Książki, których nigdy nie kupię i nie przeczytam
- Jest taki obraz
• • • • • • • • •
Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Sekcja personalna:
W kwietniu zarejestrowano na forum jedenaście nowych kont.
• Hej - Krzysiek_wro
Fatal error zwabi na moment dawno nie widzianego mpp, ale deklaracji “będę Wam tu teraz spamować” raczej nie należy brać na poważnie.
2024-04-28
(47) Niedokończone opowieści...
CDN
(być może)
2024-04-25
I po awarii
Po południu Forum wróciło do życia. Może jeszcze nie u wszystkich strona działa (jak sugeruje Jordi "informacja o zmianie hostingu chyba nie rozpropagowała się jeszcze w pełni po serwerach DNS"), ale u większości już tak.
Fatal error - dzień siódmy
Fatal error trwa w najlepsze. Ale już za momencik, może nawet dziś wieczorem Forum wróci do życia.
Zdjęcie z facebooka ze strony MY Photo Collection from the Web.
2024-04-24
Fatal error - dzień szósty
2024-04-23
2024-04-22
(46) Niedokończone opowieści...
Fatal error - dzień czwarty
2024-04-21
Fatal error - dzień trzeci
Czwarta Niedziela Wielkanocna, wspomnienie świętego Anzelm z Canterbury, który przekonywał niedowiarków. Fatal error trwa w najlepsze, ale jest nadzieja, że już w przyszłym tygodniu wrócimy. Administracja robi wszystko co może, by tak się stało.
2024-04-20
2024-04-19
Awaria
(45) Niedokończone opowieści...
Przeciw nadziei, co stoi na chmurzeŁez, prędkim wichrom rzuciwszy kotwicę,I obrócony wzrok trzyma na burzeI nawałnice...W niezgasłe gwiazdy ufam wśród zawieiPrzeciw nadziei.
2024-04-17
(44) Niedokończone opowieści...
Porzućmy jednak ciemne i miejscami mocno zatęchłe wnętrze pubu “Pod obwisłym napletkiem” i udajmy się razem z Nathim w kierunku kwater zajmowanych przez Hermesa i U_keja.
Wieczór był ciepły i pogodny. Nathi przemierzał pospiesznie obszerny plac przed głównym korpusem stajni, kierując się w stronę prawego skrzydła budowli. Nie zważał ani na świeżą, bujną wiosenną zieleń trawy, ani na właśnie rozkwitłe mlecze, wabiące swoją soczystą żółcią robotne, a spragnione nektaru pszczoły. Nie zważał też na żaby, które wypełzły z zimowych leży i nie do końca rozgrzane i obudzone, skakały niemrawo ku brzegom nieodległego stawu. Dlatego energiczny marsz Nathiego punktowany był co chwila mlaskliwym odgłosem rozgniatania tych biednych, a pożytecznych istot, po którym następował piruet towarzyszący wycieraniu czy to lewego, czy prawego buta o najbliższą bujną kępę mleczatrawy.
Francuskie okna większości apartamentów prawego skrzydła stajni były odsłonięte, a nawet otwarte. Nathi zwolnił i z uwagą lustrował wnętrza mijanych pokoi, rozglądając się za zieloną silikonową żabką Żappką, ulubioną maskotką Walpurga i za antycznym portretem praCzarogromskiego. Niestety wszędzie dominowały znajome a prozaiczne widoki. Rozłożony w plamie słońca na cienkiej macie do ćwiczeń Bolevich łapał bladym tyłkiem ostatnie promienie UVB, by się trochę przyrumienić przed rozpoczęciem naturystycznego sezonu. Rozczochrany i zarośnięty Żmij w rozchełstanej nocnej koszuli siedział nad rozłożoną na podłodze kolekcją markowej bielizny, ewidentnie nie potrafiąc się zdecydować, które z zielonych majtek ma dziś na siebie włożyć. Regał z kufrów i walizek zgrabnie ustawiony wzdłuż najdłuższej ściany u Jordiego sygnalizował nieodmiennie, że choć minęło już dziesięć lat od kataklizmu, który przeorał Bukę, gospodarz się nie zadomowił na zgliszczach i jest gotowy w każdej chwili do wyprowadzki. Cztery kolejne apartamenty zajmował Mike - trzy w celach magazynowych i czwarty jako sypialnię - tutaj nic nie dało się zobaczyć, bo każdy był zabezpieczony zamkniętą na kilka kłódek roletą antywłamaniową.
Zbliżając się do pokoju U_keja Nathi zwolnił i stanął zaskoczony widokiem, jaki napotkały jego szare oczęta. W całym pomieszczeniu panował nieopisany bałagan. Bielizna wyciągnięta z otwartych szuflad komody zaścielała podłogę wymieszana w jedną bezkształtną masę z porozrywanymi książkami strąconymi z półek zasobnej biblioteczki, a wszystko pokrywał grubą warstwą drobny szary pył. Skorupy kilku urn widoczne wśród zgliszcz sugerowały dość jednoznacznie, że to prochy ukochanych kotów U-keja rozsypane w pomieszczeniu przez jakiegoś zwyrodnialca. Nathi wzdrygnął się ze zgrozy i delikatnie a troskliwie zamknął okno, by wiatr nie wywiał kotów U-keja na dwór. Pamiętał, że to domowe koty, niewychodzące, przywykłe do życia w czterech ścianach mieszkania, więc takie spotkanie z otwartym światem byłoby dnia nich traumatycznym przeżyciem w życiu po życiu. W dalszych rozmyślaniach przeszkodził mu dźwięk trzaskającego lateksu, dochodzący z apartamentu obok.
Nahti skulił się, przywarł do ściany i cichutko, na paluszkach przemknął do okna pokoju zajmowanego przez Hermesa i zajrzał do środka. A tam akcja zniszczenia właśnie wchodziła w swój kulminacyjny punkt. Drobna, zamaskowana postać w stroju ninja, teraz z powodu kotów U_keja bardziej szarnym niż czarnym, na gruzowisku połamanych mebli i porwanych ubrań, cięła gumy i lateksy, dziurawiła maski gazowe, jednym słowem unicestwiała bogatą kolekcję zabawek erotycznych Hermesa.
“Już ja cię załatwię!” - pomyślał Nathi i rzucił się do pokoju niczym torpeda, pewien, że dzięki swojej doskonałej znajomości aikido i innych ju-jitsu, oraz sprężystym mięśniom trenowanym codziennie na siłowni, bez trudu obezwładni taki wątły w barach, niewiele wyższy od niego zamaskowany drobiazg. Niestety w swym zapale nie zauważył zrolowanego dywanu leżącego w progu i runął jak długi u stóp Drobnego Ninja. Pewnie mimo wszystko wygrana w tym tak niefortunnie rozpoczętym pojedynku Dobra ze Złem byłaby po stronie Dobra, gdyby nie drobny szczegół. Nathi nie zauważył też niestety, że w rogu pokoju, tuż przy oknie stał drugi ninja, barczysty jak szafa, z talią osy i jędrnym tyłkiem nad masywnymi udami i łydkami krągłymi, niczym balaski. Atletyczny Ninja oprócz doskonałej budowy ciała, podkreślonej obcisłym strojem, dysponował też błyskawicznym refleksem. Nim Nathi zdołał się otrząsnąć z zaskoczenia i podnieść z podłogi zarobił w głowę potężny cios pierwszą rzeczą, jaka Atletycznemu podeszła pod rękę - monstrualnych rozmiarów dildem, którego guma okazała się na tyle twarda, że od razu pozbawiła Nathiego przytomności.
- I co teraz? - pisnął ze strachem Drobny Ninja. - Spierdalamy?
- Spierdalamy! - potwierdził grubym basem Atletyczny. - Ale najpierw…
Tu przerwał i zarechotał złowieszczo, potrząsając monstrualnym dildem i patrząc na Nathiego, bezwładnie rozciągniętego na podłodze.
- No to najpierw… - zachichotał paskudnie Drobny, ciągnąc Nathiego w stronę łóżka.
CDN
(być może)